Tak powstało COLORIDO

z nudów.

Mając 19 lat moim marzeniem było prowadzić przedszkole. Przecież tak bardzo lubiłam dzieci. Jeszcze przed maturą załapałam się jako prywatna opiekunka u pewnej rodziny i zajmowałam się przecudną dziewczynką. Trwało to jakieś dwa lata. potem była kolejna rodzina i kolejne dziecko, i jeszcze jedno. W końcu przyszedł czas na własne dzieci.

Kiedy zaszłam w ciążę czas w domu dłużył mi się okrutnie. Mąż przyniósł z pracy styropianowe formy- bombkę i mikołaja. I to dzięki niemu rozpoczęłam swoją przygodę z rękodziełem. Najpierw robiłam bombki z cekinów, ale niedługo potem zakochałam się w kanzashi. To japońska spinka do włosów, ale także technika robienia ozdób ze wstążki.

Ja najczęściej tworzyłam kwiaty, zwykle w formie bukietów do ręki (np. ślubne) lub ozdoby do włosów. Ale gdy synek się urodził a potem stanął na nogi- kolory za bardzo przykuwały jego uwagę i musiałam dla jego bezpieczeństwa zrezygnować na jakiś czas z tej pasji, bo to była praca m.in. też z ogniem.

PRZEZ CZYSTY PRZYPADEK.

Wierzycie w przeznaczenie? Ja chyba tak. 

W podstawówce miałam taką swoją przyjaciółkę, siedziałyśmy razem w jednej ławce. Niestety ja przeprowadziłam się do wioski obok i zmieniłam szkołę. Nasze drogi się rozeszły, mimo, że odległość była niewielka. Wtedy była ona nie do pokonania.

Spotkałyśmy się ponownie po wielu latach, jako dorosłe kobiety, obie z dziećmi i 800km od rodzinnego miasta, 600km poza granicami Polski. Przypadek?

Paulina (bo tak ma na imię) odwiedziła mnie i pokazała jak się robi koszyki na szydełku, bo ja kompletnie nie mogłam zrozumieć jak to jest, że szydełkujemy „coś płaskiego” a nagle mamy coś w 3D 🙂 I tak zaczęłam szydełkować. Najpierw koszyki, dywany, potem chusty i poszło. Wciągnęłam się na maksa!

colorido. BO kolorowy.

Kiedyś powiedziałam mężowi, że ja muszę mieć dużo motków, taki cały regał nimi wypchany. I że potrzebuję kasę, bo muszę mieć sklep z włóczkami 🙂 

Od słowa do słowa- zaczęliśmy materializować moje marzenia! Najpierw odpowiednia maszyna, która swoje musiała odstać do czasu otwarcia pracowni. Potem poszukiwania przędzy. Do dziś pamiętam te emocje kiedy pojechałam z mężem za tym wszystkim 🙂 Projekt etykiet (świetna robota mojego szwagra), zawieszki, kartony do pakowania paczek- ogółem mnóstwo detali do dopracowania.

Udało się! Razem z siostrą „tkwimy” w motkach już drugi rok 🙂 Powoli robimy swoje, bez ciśnienia ale starając się utrzymać na powierzchni polskiego rynku włóczkowego 🙂

Ale dlaczego COLORIDO? Bo nazwa miała coś oznaczać. Motki to kolory, dużo kolorów. Dlatego wybraliśmy taką nazwę- bo COLORIDO to z języka hiszpańskiego – kolorowy.

A nasz świat jest kolorowy!!!

4 thoughts on “Tak powstało COLORIDO”

  1. Tak było, nie kłamie…
    Fajnie jest poczytać i powspominać początki COLORIDO 😊

  2. Ojjj tak…to spotkanie po latach, ja sama nie mogłam w to uwierzyć. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znalazłyśmy chwile na to pierwsze spotkanie po latach i to trwa 🥰. Jestem Waszą największą fanką! I będę zawsze! 😘

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój koszyk
Scroll to Top